Recenzja Silver RavenWolf – Sztuka Czarów (2002)

Wszelkiego rodzaju podręczników do magii mamy na rynku całe mnóstwo – Pozostaje tylko, pytanie jak odróżnić te wartościowe od tych troszeczkę mniej. Do te pory sądziłem, że wystarczy do tego sama okładka, która jeśli będzie emanować komercją i totalną głupotą automatycznie skreśla treść księgi. Czasami, jednak okazuje się, że może być inaczej i tak właśnie jest w przypadku bardzo niepozornej książeczki pt. Sztuka Czarów, napisanej przez Silver RavenWolf, której oprawa przypomina Sabrinę Nastoletnią Czarownicę…

Co ciekawe i myślę, że raczej średnio odpowiednie jest to podręcznik skierowany wyłącznie do dziecka (nastolatka)! Czy dzieciaki powinny uprawiać magię? – Według mnie zdecydowanie nie, a to dlatego, że zwyczajnie mogą jeszcze nie być gotowe na branie odpowiedzialności za swoje winy i często działać pod wpływem chwili bo np. Moja koleżanka jest bogata, więc ja też chcę być i odprawie rytuał finansowy. Niestety magia to nie zabawa i choć nasza wola może się spełnić to pieniądze mogą przyjść z najmniej oczekiwanej strony np. ze spadku po zmarłym członku rodziny… Skupmy się może, jednak na zawartości Sztuki Czarów, która przyznam jest całkiem imponująca – Jak na książeczkę dla nastolatek mamy tu omówione naprawdę ciekawe aspekty! Nie tylko  czary na miłość, czy piękne włosy, ale też np. tworzenie rytualnej przestrzeni, symbolikę, czy inwokację, które raczej przy spisie magicznych wywarów wydaje się o wiele mniej pociągające.

Nie, znaczy to, jednak że brakuje tu i zaklęć, bo mamy ich całkiem sporo m.in. na przyciąganie szczęścia, uzdrawianie, czy miłość. Wszystkie te czary są jak najbardziej bajkowe, ładnie przedstawione i z pewnością mogą przynieść efekt – jeśli oczywiście ktoś włoży w nie wysiłek! Przeraziły mnie co prawda rytuały typu: Pan kotek był chory, czy Zaczarowany pomidor, ale to już jakby sprawa wyłącznie nazewnictwa, a nie samej treści zaklęcia.

Author: administrator

Share This Post On

Submit a Comment