Książki o tematyce nowej ery i przebudzenia nie należą z pewnością do moich ulubieńców. Wszystko w związku z tym, że czytając je mam często wrażenie jakbym miał do czynienia ze zwykłym komiksem pełnym magicznych stworów, kul ognia i innych wymiarów. Nic więc dziwnego, że i do książki pt. Soul Body Fusion podchodziłem z dużą rezerwą i niestety się nie pomyliłem.
Mówiąc szczerze cała praca pani Jonette Crowley nawet mi się podobała, a właściwie jaśniej mówiąc zafascynowała mnie swoimi bajkowym światem, pełnym pieczęci świętego kielicha, smoczych strażników, czy wspinaniem się na szczyt Mount Everest, by aktywować żywioł wody. Taka fabuła może i jest przyjemna, jeśli mówimy o świecie fikcji, ale przecież ta książka miała być podobno poradnikiem, który ma nauczyć nas posługiwać się niezwykłą metodą przynoszącą zdrowie, szczęście, czy dostatek i nie miała być bajeczką na dobranoc. Co więcej niepokoi mnie sama autorka, której wizje czasami zahaczają o początki poważnej schizofrenii, a nawet jeśli ktoś bardzo chciałby uwierzyć w jej dziwny świat to z pewnością odwiodą go od tego dziwaczne filmy, które kręci pisarka, w czasie których z twarzą typowej fanatyczki wciela się w śpiącą boginię, która przekazuje jej, że jest ona jedną z niewielu osób, która może otworzyć wrota. Z pewnością pani Jonette ma niezwykle wybujałe ego, a i jaki zmysł do biznesu: Metody Soul Body Fusion możesz się nauczyć z tej książki, jednak pani autorka sugeruje, że jeśli chcesz pogłębić wiedzę to warto przejść się na kurs – oczywiście wyżej podaje link do swojej strony, gdzie możesz uczyć się u profesjonalistów – jak mniemam nie jest to działalność charytatywna! Jeśli, chodzi o samą metodę Soul Body Fusion to nie różni się ona praktycznie niczym od medytacji, czy wizualizacji pragnień, więc nie rozumiem w ogóle po co ktoś nazwał ją tak dziwnie i jeszcze robi z niej kursy..
Podsumowując: Stanowczo nie polecam tej książki – no, chyba że macie ochotę przenieść się w świat smoków i świętych kluczy! Jednak nawet wtedy polecam bardziej jakąś dobrą powieść fantastyczną, niż to coś…