Na temat gier, czy bajek Pokemon powstało sporo teorii spiskowych i szokujących przemyśleń. Jedna z nich jednak szczególnie szokuje: Mowa tu o wydarzeniach jakie miały miejsce w Japonii w 1996 roku chwilę po premierze gry Pokémon Red & Green. W tym czasie nagle rozpoczęła się jakaś dziwna mania samobójstw – coraz więcej dzieciaków odbierało sobie życie, pomimo, że wcześniej nie wykazywali żadnych tendencji samobójczych.
Rodzice zaczęli zauważać, że ich dzieci na chwilę przed śmiercią grali godzinami w grę Pokemon która wtedy weszła na rynek, a kilku z nich zwróciło nawet uwagę, że ich dzieciaki doznawały silnych krwotoków z nosa i napadów paniki, gdy brzmiała tajemnicza muzyka z Pokemon. Owa melodyjka pojawiała się w grze dokładnie gdy wkraczaliśmy do miasta Lavender Town, gdzie w wieży znajdował się cmentarz dla Pokemonów.
Samobójstwa w przeciągu 2 miesięcy od premiery Pokemon miało popełnić 200 dzieciaków w wieku od 7 do 12 lat – większość osób odebrało sobie życie słuchając muzyki na słuchawkach! Co ciekawe Duch Pokemona w grze w wieży mówi do gracza, że jest on samotny i czy gracz nie chciałby przypadkiem do niego dołączyć. Coraz więcej osób sądzi, że przyczyną samobójstw może być tajemnicza melodia – tym bardziej, że pewien twórca w 2010 roku za pomocą specjalnego programu wygenerował plik graficzny na podstawie melodii z Lavender Town i okazało się, że pokazały się mu Unowny, czyli Pokemony typu psychicznego, które w tamtym okresie nie były jeszcze znane i kształtem przypominały litery. Unowny tworzyły napis: Odejdź teraz! Prawdziwość tej teorii spiskowej może potwierdzać fakt, że w wersji międzynarodowej muzyka z Lavender została potem trochę zmieniona. Czyży więc ktoś wystraszył się, że więcej ludzi odbierze sobie życie. Co sądzicie o tym wszystkim? Czy uważacie, że zagadkowa melodia naprawdę mogła być przyczyną samobójstw?