Buddyzm to kolejna z bardziej licznych religii Ziemi! Jego wyznawcy dążą do oświecenia, a przez to uwolnienia od ponownych narodzin i w konsekwencji także śmierci. Jedną z największych bzdur, którą rozsiewają wszelcy przeciwnicy buddyzmu jest fakt, że zupełnie nie posiada on bogów. Nie jest to do końca prawda, bowiem choć Budda nie wspominał zbyt wiele o bogach nie twierdził także, że w ogóle nie istnieją.
Uważał po prostu, że należy zając się tym co tu i teraz, a nie lawirować między widzialnym, a niewidzialnym światem. Co więcej Budda twierdził, że wiara w boskie siły może często prowadzić do niedojrzałości, a życie polega przecież na rozwijaniu się, a nie cofaniu.
Koniec świata w buddyzmie ma być podobnie jak w hinduizmie naturalnym procesem, od którego nie ma ucieczki, bowiem wszystko umiera i się odradza. Kres czasów zacznie się, gdy na niebie ukaże się 7 Słońc – niektórzy twierdzą, że owe Słońca będą po prostu nagrzanymi do ogromnych temperatur Planetami.
Owe Słońca mają pojawiać się po kolei i niszczyć Ziemię, co doprowadzi do ostatecznego końca i całkowitej destrukcji Ziemi. To wszystko ma zdarzyć się, gdy Ziemia osiągnie 6 miliardów lat!
Warto, jednak wspomnieć, że Budda wspominał, że koniec świata i koniec życia to dwie zupełnie inne sprawy: Nauczyciel duchowy twierdził, iż życie zostanie zniszczone przez żywioły – wodę, wiatr i ogień, więc bardzo możliwe, że stanie się to jeszcze przed kresem Ziemi. Oczywiście buddyści wyznają wiarę w ponowne narodziny, więc ostatecznie Ziemia zostanie przywrócona i na nowo rozpocznie swój cykl!